Forum www.sshg.fora.pl Strona Główna

www.sshg.fora.pl
Forum dla fanów paringu Severus Snape i Hermiona Granger
 

pojedynek - coolness vs Satyrlane
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sshg.fora.pl Strona Główna -> Pojedynki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Nie 14:06, 18 Kwi 2010    Temat postu: pojedynek - coolness vs Satyrlane

Kto: coolness
Kogo: Satyrlane
Termin wstawiania prac: godzina 19, 6 czerwca, tu pod tym tematem (termin tak odległy z racji paru pojedynków, które mam przed sobą, nie tylko stąd ;))
Długość: 2-4 stron, TNR 11
Forma: proza, drabble + miniaturka (drabble jedynie z nazwy, ma mieć sto słów, bez specjalnej puenty, ma być wprowadzeniem do miniaturki)
Temat: Jak pies z kotem, czyli Ślizgoni vs Gryfoni
Tytuł: dowolny
Chcemy:
- Gryfonów wyzywających Ślizgonów, bądź na odwrót
- zabawnego wyzwania
- koloru różowego (w obojętnie jakiej formie)
- Umbridge
- dużo śmiechu (czytelnik ma być rozbawiony, czytając to)
- wielkiego zamieszania w Wielkie Sali
- Dumbledore'a z jego cytrynowymi dropsami
- przynajmniej trzech Gryfonów i tylu też Ślizgonów
- wymyślonych postaci
- Colina i Dennisa Creevey
Nie chcemy:
- Harry'ego, Rona, Hermiony, Snape'a, Malfoya jako głównych bohaterów (mogą się pojawić, ale to nie wokół nich ma się kręcić cała akcja)
- zamkniętego zakończenia (ciągu dalszego czytelnik ma się tylko domyślać)
- Voldemorta, śmierciożerciożerców (nawet wspomnianych)
- zbytniego kanonu
Beta: niedozwolona
Oceniający: wszyscy użytkownicy forum, prócz walczących
Gong! Rękawica została rzucona ;)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Czw 16:29, 17 Cze 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satyrlane
Umęczony Praktykant



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Snaperka

PostWysłany: Nie 15:44, 18 Kwi 2010    Temat postu:

*Podnosi rękawicę*
Uh, upuściłaś.
Oczywiście przyjmuje Wink Właściwie to dałaś mi trudny orzech do zgryzienia, życzę powodzenia, a szczególnie sobie Twisted Evil
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Satyrlane dnia Nie 15:45, 18 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Sob 21:35, 29 Maj 2010    Temat postu:

Stuk, stuk... *puka nieśmiało*
Niestety będziemy musiały przenieść pojedynek, z racji tego, że zepsuł mi się komputer (teraz udało mi się od mamy na chwilę pożyczyć) i nie dam rady ogarnąć wszystkich tekstów, które mam do napisania, aż tak szybko, więc... kiedy później by Ci pasowało...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satyrlane
Umęczony Praktykant



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Snaperka

PostWysłany: Sob 21:42, 29 Maj 2010    Temat postu:

Ustal kiedy tobie będzie pasowało Razz Mi teraz jest już obojętny termin

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Nie 10:40, 30 Maj 2010    Temat postu:

Czyżbys tekst już miała skończony? Wink
Może 18 czy 19, jeśli Ci pasuje... staram się wszystko po przesuwać ale nie ze wszystkim się uda wiec nie jestem pewna czy wcześniej się wyrobie...
(przepraszam za czesciowy brak polskich znaków ale pisze z komórki nie mając innej możliwości)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satyrlane
Umęczony Praktykant



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Snaperka

PostWysłany: Nie 18:15, 30 Maj 2010    Temat postu:

Potrzebuje jeszcze dopieszczenia, ale w sumie to gotowy ;D
Niech będzie 18.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Pon 0:14, 31 Maj 2010    Temat postu:

czyli 18, godzina 19 Wink
(ja znow z komorki...)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Czw 17:03, 17 Cze 2010    Temat postu:

Satyr, właśnie mnie poinformowano, że jutro wrócę do domu o 23-24, nie wcześniej, więc o 19 nie będę miała jak wstawić tekstu. Tak więc, co robimy? Możesz poczekać na mnie do tej później pory, ale nie wiem, czy chce Ci się przeze mnie siedzieć aż tyle; drugą możliwością jest wstawienie tekstu rano 19. Ale to już jak wolisz.

Skruszona,
ness


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satyrlane
Umęczony Praktykant



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Snaperka

PostWysłany: Czw 21:06, 17 Cze 2010    Temat postu:

Właściwie to ja też mam problem, bo nie jestem pewna czy jutro będę w domu. Nie wiem też czy w weekend będę mieć dostęp do kompa, więc najlepiej byłoby znowu przełożyć termin.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Czw 23:31, 17 Cze 2010    Temat postu:

Rozumiem. To powiedz, co Ci będzie pasowało.
Bo mi oprócz jutra (kiedy wracam strasznie późno), to w zasadzie wszystko przed 27 pasuje, bo 27 wyjeżdżam i nie wiem, czy będę mieć internet.

ness.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satyrlane
Umęczony Praktykant



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Snaperka

PostWysłany: Pią 19:56, 18 Cze 2010    Temat postu:

Niedziela wieczorem, powiedzmy 21?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Sob 11:05, 19 Cze 2010    Temat postu:

Oczywiście zgadzam się. Rano w niedzielę będę musiała od nowa niestety tekst napisać, bo komputer się zawiesił i skasował :/ Ale nie ma obawy, zdążę!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satyrlane
Umęczony Praktykant



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Snaperka

PostWysłany: Sob 23:18, 19 Cze 2010    Temat postu:

To równie dobrze może być termin późniejszy, mi to absolutnie nie przeszkadza - już mam wakacje Smile więc tylko powiedz kiedy i o której to się dopasuje. Przecież nie musisz pisać z jęzorem na klawiaturze, czyż nie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Mistrzyni Eliksirów
Mistrzyni Eliksirów



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lochów...
Płeć: Snaperka

PostWysłany: Sob 23:41, 19 Cze 2010    Temat postu:

Spokojnie, zdążę, nie chcę już przekładać, bo znając mnie wypadnie mi z tysiąc rzeczy później. Jak coś, to najwyżej napiszę Ci na pw, żeby o pół godziny przedłużyć, ale powinnam zdążyć (jeśli tylko wstanę o przyzwoitej porze Smile)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satyrlane
Umęczony Praktykant



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Snaperka

PostWysłany: Nie 21:00, 20 Cze 2010    Temat postu:

Świst. Wizg. Befsztyk! Poleciał. Chować się! Nie, zostaw to, weź skrzydełka! Smuga sosu. Ognia! Ładujcie, szybciej, szybciej! O nie! Padnij, uciekaj! Nie, tylko nie pulpety…NIE! Jagodowy tort malowniczo rozmazany na zieleni. Dawać te steki, na co czekasz?! Eskadra frytek z keczupem śmignęła tuż nad stołem. Plask. Cisza. Stukanie sztućców i przyciszona rozmowa, a od czasu do czasu nawet śmiech. I długa jasna broda, której koniec dyndał nad małą miseczką z żółtymi, okrągłymi cukierkami. I półmisek pieczonych ziemniaków, który bezgłośnie rozbił się o niewidoczną ścianę. A dalej rumor, hałas i śmigające w powietrzu pieczone kiełbaski. Celujcie w grubasa! Uwaga kotlety!
***
-Oddział! Na komendę ciskacie tymi pulpetami! – Wysoki, ciemnowłosy chłopak stał na blacie stołu wyciągając w górę różdżkę. – Ognia! – wrzasnął, dając znak.
Zza ławek wyskoczyli uczniowie w czerwono-złotych mundurkach i wystrzelili w stronę ślizgonów salwę ociekających sosem pulpetów. Stojący na środku stołu przeciwników chłopiec jednym machnięciem różdżki sprawił, że latające mięsko z hukiem robiło się o Jedzenionieprzepuszczalną barierę wokół stołu nauczycielskiego. A gryfoni w odpowiedzi otrzymali salwę parówek z pikantnym keczupem. Trzy z nich trafiły w twarz bruneta, dowódcę gryfońskiej armii. Trafiony padł na ziemię, ale natychmiast został podniesiony przez dwóch kolegów. Ocierając keczup z twarzy wlazł z powrotem na stół. Wokół niego latały naleśniki, ciastka i steki. Minęła go waza z puddingiem z Yorkshire, wokoło toczyła się walka. Jednak żaden pocisk nie imał się umazanego keczupem przywódcy o krzaczastych brwiach. Befsztyki przemykały tuż koło jego uszu zostawiając za sobą tylko smugi sosu. Ciastka i babeczki wybuchały wokół , rozbryzgując wokół nadzienie. Nad stołem Gryfonów, uwiązany do jednego z zwisających gobelinów z godłem Gryffindoru, wisiał Colin Creevey. Zawzięcie pstrykał aparatem, starając się uchwycić wszystkie żenujące sytuacje, by móc potem za pomocą ośmieszających zdjęć wyłudzać od uczestników tychże zdarzeń czekoladowe żaby. „Trzeba myśleć ekonomicznie” – jak mawiał jego papa mleczarz. Teraz skierował aparat na twarz umazanego keczupem przywódcy. Ciemnowłosy wzniósł palec i wskazał na stojącego na ślizgońskim stole blondyna w okularach, który był odpowiedzialny za jego rany.
- Ta zniewaga krwi wymaga! Stań tchórzu do równej walki! – Tamten tylko uniósł brew i znacząco spojrzał na sześciu groźnych gryfonów rzędem stojących za brunetem.
- Nie odważysz się stanąć naprzeciw mnie, Bernarda Wspaniałego?! – krzyknął chłopak umazany keczupem. Jego przeciwnik jednym drgnięciem różdżki sprawił, że pieczone ziemniaki z misy stojącej na stole uniosły się i pomknęły w stronę kompanów tego, który nazwał się Bernardem. Padli, każdy z ziemniakiem na czole. Bitwa trwała nadal, lecz pomiędzy dwojgiem przeciwników zawierucha jakby przycichła. Ciemnowłosy chłopiec z przerażeniem oglądnął się na swoich towarzyszy, a gdy odkrył, że został sam, zwrócił się ponownie do blondyna.
- Zapłacisz za to, gadzino! Wyzywam cię! Ja Bernard wyzywam cię na pojedynek! – W tym momencie na sali naprawdę nastała cisza. Wszyscy walczący; gryfoni, ślizgoni, puchoni i krukoni odwrócili się w stronę stojących naprzeciwko siebie chłopców. Napięcie narastało. Bernard posłał w stronę ślizgona kiełbaskę, która wylądowała tuż przed jego stopami.
- Czy podniesiesz Pojedynkową Kiełbasę? – Blondyn schylił się i podniósł ją, ściskając tak mocno, że spomiędzy jego palców wyciekł tłuszcz. Jakieś zbłąkane skrzydełko, które do tej pory okrążało Wielką Salę zaplątało się w jasne włosy Bernarda. Ten strzepnął je niecierpliwym ruchem i krzyknął.
- Klausie Schweischteiger! Musimy omówić szczegóły. – Chłopcy zbliżyli się do siebie niechętnie i zaczęli szeptać między sobą.
Całą tę sytuację obserwowało grono nauczycielskie grzecznie siedzące przy stole.
- Albusie czy nie uważasz, że…
- Nie moja droga. Wręcz przeciwnie. Uważam, że to będzie zabawne.
- Ale ona…
- Tak, to jej sprawa, nie nasza. A poza tym ja się świetnie bawię. O, spójrz na Severusa. On też nie ma nic przeciwko. – Minerwa McGonagall zerknęła na kolegę.Mistrz Eliksirów postawił przed sobą miseczkę dropsów i kiedy myślał, że nikt nie widzi wpychał do ust całą garść, a następnie popijał je skrzacim winem, wydając przy tym dziwne dźwięki.
- Tak, z pewnością wspaniale się bawi.
- Minerwo, też powinnaś spróbować! Nawet nie wiesz jak te mugolskim dropsy śmiesznie musują w żołądku…
Kiedy wszyscy uczniowie rozeszli się do swoich dormitoriów, by omówić nowo zaistniałą sytuację, zamkiem wstrząsnął przypominający kumkanie żaby szloch. A następnie rozpaczliwy skrzek przedarł się przez mury zamku.
- NIEEE! Tylko nie moje pulpeciki!
***
- Słuchajcie! – Bernard stał na stole w pokoju wspólnym. – Nadszedł ten dzień! Mogę pokonać naszych odwiecznych wrogów raz na zawsze! Mogę tego dokonać, ale potrzebuję waszej pomocy! Potrzebuję dwóch śmiałków, którzy gotowi będą poświęcić się i udowodnić ile jesteśmy warci! – Jego wzniosła mowa spotkała się z całkowitą ignorancją ze strony reszty gryfonów. Tylko dwójka stała przed nim i zadzierając głowy do góry patrzyli na niego z uwielbieniem. Bernard popatrzył na nich, a następnie z rezygnacją spuścił głowę.
- No to jesteśmy w czarnej d…
- O Bernardzie Wielki!
- Kochamy cię!
- Tak, tak kochamy! – piszczeli na przemian.
- Pomożecie mi? – spytał cicho załamany brunet.
- Kochamy cię Bernardzie!
- Jesteś Najwspanialszy!
- Pomożecie? – zapytał głośniej.
- Pomożemy, pomożemy! – odparli chórkiem. Kiedy Bernard skinął głową dwójka chłopców, jeden z pierwszej, drugi z drugiej klasy, zaczęła piszczeć i skakać z radości.
- Uspokójcie się. – warknął starszy gryfon. – I posłuchajcie. Przedstawię wam na czym polega zadanie. – Otoczył maluchów ramionami i zaczął im coś cicho tłumaczyć. Po chwili dwaj chłopcy stali przed nim cali czerwoni i nie wiedzieli gdzie podziać wzrok. Bernard patrzył na nich twardym, surowym wzrokiem.
- Rozumiecie?
- Tak. Ale oni mają łatwiejsze zadanie!
- Dlaczego tak sądzisz?
- Bo my mamy lwa, a oni węża!
- No i?
- No bo… Gdzie węże mają TO?
- …
- I dlaczego różowy?!
- A jaki miał być?! Zielony?!
***
- Jesteśmy na twoje rozkazy paniczu Klausie.
- Tak, nasze rodziny od zawsze służyły rodzinie Schweischteiger!
- Dobrze. Luisie. Claudio. Powiem co macie zrobić. – Cichy szelest wypowiadanych słów ginął gdzieś w ciemnościach panujących w lochach.
- Paniczu… to jest nieprzyzwoite!
- To zapewne ci zbereźni gryfoni wpadli na ten niecny plan!
- To był mój pomysł.
- Paniczu! Wybacz nam! Twój plan musi mieć jakieś… ukryte znaczenie, którego mu nie pojmujemy. Jesteś genialny!
***
- Moi druhowie! Waleczni obrońcy cnoty Godryka! Dziś wyruszamy na wojnę i albo osiągniemy nasz… cel albo zginiemy próbując! – natarczywy szept Bernarda zakłócał panującą w pokoju wspólnym ciszę. Było już dawno po północy i wszyscy już poszli spać, nawet ta kudłata dziewczyna z piątego roku, która nie robiła nic innego tylko siedziała w książkach. Dwoje gryfonów, Dennis i Cyryl stali przed Bernardem lekko chwiejąc się i trąc oczy ze zmęczenia.
- Taaaaak jest. – odpowiedział ziewając malowniczo Dennis. Starszy przywódca zmierzył go twardym wzrokiem i ruszył ku dziurze w portrecie. W tym momencie usłyszeli jakiś szelest i zza fotela wyskoczył Colin.
- Moi bohaterowie! Zrobię wam zdjęcie, aby uwiecznić tę wiekopomną chwilę! Braciszku nasz papa nie uwierzy jeżeli nie zobaczy! – Bernard na widok chudego chłopca o mysich włosach, którego widział ostatnio jak dyndał nad jego głowa, warknął głucho, aż tamten zadrżał. Ale starszy Creevey zanim zniknął spowrotem za fotelem zdążył pstryknąć jedno zdjęcie. Ruszyli ku portretowi. Nagle Bernard padł na ziemie jakby odbijając się od niewidzialnej ściany. Siarczyste przekleństwo przecięło powietrze, a w wejściu pojawiła się czyjaś głowa - miała czarne, zmierzwione włosy i okulary na nosie. Głowa zaklęła ponownie, a następnie zniknęła. Cyryl patrzył na to, a jego oczy były wielkości galeonów.
- Czy… czy to… czy to był duch? – zapytał z przejęciem. Dennis rzucił mu pogardliwe spojrzenie.
- Ty ignorancie. Duchy tak nie wyglądają. To był głowonóg. Pełno ich w Hogwarcie. Mój brat ma nawet kilka zdjęć. Opowiadał mi, że zawsze widzi je wtedy, kiedy chce w nocy wyjść z pokoju wspólnego…
- Zamknąć się! – Bernard pozbierał się już z podłogi. – Musiałem się potknąć. Ruszamy! – Następnie wyciągnął różdżkę i trzymając ją dwoma rękami zaczął powoli iść ciemnym korytarzem. Trzymał się blisko ściany a na każdym zakręcie padał na ziemię i przylegając do podłogi wychylał jedno oko by sprawdzić czy nikt nie idzie. Dwaj młodsi chłopcy szli cichutko za nim z ciekawością przyglądając się jego gimnastyce. Taki żółwim tempem dotarli wreszcie do Wielkiej Sali. Po chwili stali już przy stole Ślizgonów i patrzyli na wielki gobelin przedstawiający godło Slytherinu – wielkiego węża na zielonym tle.
- Młody, sprzęt. – Bernard wyciągnął dłoń, a Dennis podał mu puszkę mugolskiego, różowego sprayu. Ten potrząsając nią stanął i z zaciętą miną wpatrywał się w płótno.
- Bernardzie i gdzie TO dorysujesz? – Starszy gryfon nie odpowiedział, tylko zaczął zaciekle mazać po gobelinie. Robił to tak szybko, że Dennis i Cyryl nie mogli dojrzeć wyniku jego pracy. Wreszcie Bernard oddalił się kilka kroków patrząc krytycznie na swoje dzieło.
- Skończyłem. – rzekł tryumfalnie i jego towarzysze mogli podziwiać nowe godło Slytherinu. Dwóm gryfonom opadły szczęki i nie byli w stanie wydukać słowa. Dzieło Bernarda wbiło ich w ziemię.
***
- Ma być duży, ośmieszający i niech mryga! Naturalnie kolor ma bić po oczach. Ruszajcie! – Dwie ciemne smugi śmignęły korytarzem w stronę Wielkiej Sali.
***
Dochodziła ósma, zbliżał się czas śniadania. Uczniowie tłoczyli się u wejścia do Wielkiej Sali, lecz coś tamowało ruch i stworzył się wielki korek. Tłum był poruszony i zewsząd dochodziły szepty:
„…naprawdę to zrobili!”
„Podobno się nawet błyszczy!”
„Fu, jakie to obrzydliwe!”
„Mogli wymyślić coś innego.”
„Ciekawe jak zareaguje Ropucha.”
„Pewnie odejmą im ze sto punktów za to co zrobili!”
„Snape będzie zachwycony!”
Dumbledore i McGonagall przedarli się przez tłum by sprawdzić co wywołało to zamieszanie. Weszli do Wielkiej Sali, a profesor McGonagall aż jęknęła.
- Przecież to…
- … dość okazały fallus. Musiał ktoś mieć wyobraźnię. O i jeszcze błyszczy!
- Ale Albusie, to godło Gryffindoru!
- Zawsze wiedziałem, że gryfoni mają charakter. A TO bardzo pasuje do naszego lwa. Zawsze wiedziałem, że czegoś w nim brakuje. Ten fallus…
- Kto mnie wołał? Kto mnie wołał? – Głos dobiegł gdzieś spomiędzy nóg stojącej obok gromady uczniów, ale ci rozstąpili się i odsłonili profesora Zaklęć. McGonagall mocno zacisnęła usta, ale Dumbledore nie krył uśmiechu.
- Filiusie, nikt cię nie wołał. – Na widok zmian na godle gryfonów mały człowieczek aż się zapowietrzył. Po chwili tłum zafalował i natychmiast się rozstąpił by ukazać kroczącego Mistrza Eliksirów.
- Hoho! Widzę Minerwo, że prawda wreszcie wyszła na jaw. I to JAKA prawda.
- Myślę Severusie, że powinieneś zerknąć na to. – Dumbledore skinął w stronę gobelinu wiszącego przy stole Slytherinu. Nauczyciele natychmiast podeszli by się lepiej przyjrzeć.
- Och. – wyrwało się Minerwie. – Może nie są tak… okazałe, ale za to jest ich… wiele. To dopiero merlińska fantazja. O, doprawdy, jak prawdziwe! Spójrzcie…
- Ykhym, Minerwo. – Nauczycielka zastygła z ręką sięgającą w stronę gobelinu, po czym odkaszlnęła i poprawiła okulary starając się zatuszować swoją gafę.
- Doprawdy karygodne zachowanie. Ale… to nie nasz problem. – powiedziała lodowatym tonem. – A tak właściwie, to gdzie ONA jest? – słysząc to pytanie Albus zachichotał.
- JAKIŚ gryfon zrobił z korytarza przed jej gabinetem dżunglę. Pewnie przedziera się przez gąszcz lian.
- Śmiem wątpić. – odparł sucho Mistrz Eliksirów. Na pytające spojrzenie pozostałych dodał. – JAKIŚ ślizgon wyczarował na środku korytarza Amazonkę. Jest chyba nawet szersza niż prawdziwa. A także wpuścił kilka zmutowanych piranii.
- Jak nam przykro. – powiedzieli chórkiem pedagodzy.
- Chodźmy zjeść śniadanie. – rzekł Albus, a jego oczy błyszczały wesoło. – Może dropsa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sshg.fora.pl Strona Główna -> Pojedynki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin